Eliasz był człowiekiem takim samym jak my jesteśmy. Modlił się on usilnie
“(...), żeby nie padał daszcz - i nie było deszczu na ziemi przez 3 lata i sześć miesięcy.”
Eliasz modlił się modliwą lub też z modlitwą. Co to znaczy?
Czy da się w ogóle modlić bez modlitwy? Owszem, jest to niestety możliwe!
Oto kilka przykładów:
1. Modlitwa jako rozmowa z samym sobą.
" Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże , dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik"(ŁUK.18; 11). Faryzeusz modlił się u siebie samego. To nie była prawdziwa modlitwa, pukanie do Boga, lecz raczej klepanie się z zadowoleniem po plecach.
2. Modlitwa jako napomnienie.
Wszyscy znamy to aż za dobrze - ktoś modli się publicznie o jakąś sprawę i każdy wie dokładnie, że chce udzielić przez to lekcji swemu bratu czy siostrze.
Nie powinno tak być. Możemy iść na kolana, aby modlić się za innymi, gdy martwimy sie o naszych współbraci, ale nie powinniśmy napominać ich w modlitwie - przecież adresatem jest Bóg, czyż nie tak?
3.Modlitwa jako wykład.
Również i to jest nam dobrze znane: Jakiś brat modlący się publicznie po kazaniu czy głoszeniu słowa Bożego, i wszystko czego mówca nie ujął w swym wykładzie, a co modlący się wie ponadto i koniecznie chciałby pokazać, opakowuje zgrabnie w modlitwę, często z małą korektą gdzieniegdzie. Czy to ma być modlenie się z modlitwą?
Panu z pewnością nie ma upodobania w naszych modlitwach - wykładach!